Nie #MojeING – Czyli wrażenia z nowej mobilnej aplikacji ING Banku Śląskiego

Z bankiem ING jest trochę tak jak z Apple. Ich najlepszym produktem jest ich marketing. Przykładowo ING doskonale potrafi wmówić klientom, że konto, którego oprocentowanie wynosi 0,70% jest kontem oszczędnościowym. 😉 Podobnie było z ich aplikacją mobilną. Najbardziej niedostępny na rynku program do MBankingu a zdobywał pierwsze miejsca w różnych konkursach. Na szczęście pod nową nazwą pojawiła się nowa wersja tej aplikacji, czyli Moje ING Mobile. Nie pozostało mi zatem nic innego jak przyjrzeć się dostępności nowego, mobilnego oblicza ING.

Już na samym wstępie muszę stwierdzić, że nowa aplikacja jest znacznie bardziej dostępna niż jej poprzedniczka. Głównie dlatego, że po prostu nie dałoby się stworzyć bardziej niedostępnej wersji niż stary program ING do MBankingu. Muszę też zaznaczyć, że „bardziej” nie oznacza „w pełni” dostępna. Moje poniższe wrażenia dotyczą wersji 1.0.0 oraz 1.0.1 aplikacji Moje ING Mobile dla systemu iOS w wersji 9.3.2 na iPhone 5S oraz iPad2 Mini.

Zacznę może od użyteczności. Na pierwszy rzut oka widać, że Bank albo w ogóle nie konsultował się z kimś od użyteczności aplikacji, albo nie brał sobie do serca uwag ekspertów. Można się o tym przekonać już na etapie samej autoryzacji programu. Przy podawaniu kodu PIN i kodu autoryzacyjnego na iPhone wyświetla nam się klawiatura alfanumeryczna zamiast numerycznej. To samo jest przy podawaniu kwoty w przelewie zdefiniowanym. Co ciekawe, w widoku horyzontalnym na iPadzie wyświetla się prawidłowa klawiatura.

Aplikacja oczywiście może być niewygodna w obsłudze, a mimo to na upartego będziemy mogli z niej skorzystać. Z dostępnością, a właściwie jej brakiem, już jednak nie jest tak kolorowo. Jeśli jakieś elementy programu będą dla nas niedostępne po prostu uniemożliwią nam one obsługę całej aplikacji lub skorzystanie z jej poszczególnych funkcji.

Niestety w Moje ING Mobile znalazło się sporo błędów dostępnościowych. Wśród najpoważniejszych należy wymienić:

  • Przyciski pozbawione etykiet.
  • Odnośniki pozbawione tekstowych nazw.
  • Mnóstwo elementów nieposiadających programistycznie przypisanych ról. Użytkownik nie wie czy to link, przycisk czy rozwijane menu.
  • Interfejs aplikacji przetłumaczony jedynie fragmentarycznie.
  • Część instrukcji dla użytkownika tylko w języku angielskim, np. Scan your fingerto log in to aplication.
  • Zaburzona struktura lub brak nagłówków w newralgicznych miejscach.

Program dodatkowo posiada własne błędy. Osobiście za najbardziej irytujący uważam ten, który zmusza mnie do kolejnych aktywacji aplikacji. Na iPhonie program musiałem aktywować już trzykrotnie a na iPadzie dwukrotnie. Aktualnie aplikację mam aktywną na jeszcze jednym urządzeniu, ale gdy ono również poprosi mnie o kolejną aktywację, to już jej nie dokonam czekając na następną, mam nadzieję już poprawioną wersję programu.

ING szczyci i obnosi się ze swoimi konsultacjami z użytkownikami, które miały sprawić, że program będzie spełniał ich wszystkie oczekiwania. Szczerze mówiąc nie bardzo chce mi się w to wierzyć. Chyba, że gdy mówimy „ich” to mamy na myśli przedstawicieli Banku. Wiele elementów aplikacji wygląda na kompletnie nieprzemyślane. Przykładowo same powiadomienia z aplikacji. Zawierają dokładnie te same informacje co SMS dostarczany przez Bank. OK, rozumiem że mogą one być jakąś tam bezpłatną alternatywą. Osobiście uważam jednak, że użytkownicy powinni zasugerować aby takie powiadomienie zawierało jeszcze co najmniej informacje o saldzie, tak jak ma to miejsce w innych bankach. W końcu MBanking oferuje coś więcej niż SMS jeszcze z lat dziewięćdziesiątych.

Reasumując, Moje ING Mobilne jest programem, który przy dużej dozie cierpliwości i samozaparcia da się obsłużyć za pomocą technologii asystujących. Wymaga to jednak nauczenia się obsługi aplikacji metodą prób i błędów. Ogromna ilość niezaetykietowanych elementów o nieokreślonych rolach sprawia, iż przy uruchamianiu programu towarzyszy mi wrażenie wchodzenia do labiryntu. Jest to świetna wersja o numerze 1.0.1 i teraz tylko się zastanawiam, czy owo oznaczenie nie powinno kończyć się słowem „beta”. Bez wątpienia aplikacja wymaga konsultacji dostępnościowych, które mam nadzieję, że ING zapewni przy tworzeniu kolejnych wersji programu. Na obecnym etapie rozwoju aplikacji jestem na tyle zniechęcony, że nawet nie chciało mi się jej instalować na telefonie z Androidem. Puki co to na pewno nie jest Moje ING.

Jeśli posiadasz konto w banku ING, klikając w poniższy odnośnik możesz samodzielnie się przekonać czy program ci odpowiada. Oto bezpośredni link do AppStore.
Pobierz aplikację Moje ING Mobile z AppStore