Jakieś dwa miesiące temu, na jednej z grup dyskusyjnych na FB, Mateusz Holc zainspirował mnie do zakupu kolejnych okularów z głośnikami. Już jakiś czas wcześniej szukałem alternatywy dla posiadanych przeze mnie Bose Frames Tempo, o których pisałem w poście Okulary Bose Frames – Czysty dźwięk i bezpieczeństwo. I w końcu dzięki Mateuszowi trafiłem na coś ciekawego. Poczytajcie i napiszcie, co Wy o nich sądzicie.
Mateusz podzielił się z nami swoją recenzją, i zgodził się abym opublikował ją w Mojej Szufladzie. Ze swej strony pokusiłem się o uzupełnienie jego relacji własnymi odczuciami, oraz porównaniem do okularów Bose Frames, a dokładnie modelu Tempo. Zobaczcie co z tego wyszło.
Razer Anzu Smart Glasses – Recenzja po kilku tygodniach użytkowania
Mateusz Holc, Piotr Witek
MH: Ponieważ kilka osób zgłosiło zapotrzebowanie, postanowiłem wreszcie ten tekst popełnić. Tym bardziej że sprzęt nie jest wybitnie drogi, a otrzymujemy dość ciekawe urządzenie. Tak więc już nie przedłużając, zapraszam cię do krótkiej (a może nieco przydługiej) recenzji okularów z głośnikami od firmy Razer.
PW: Ja ze swej strony dodam, że wspomnianych okularów używam od jakichś dwóch miesięcy, z czego non stop w trakcie dwutygodniowego urlopu. Dzięki temu mogłem bardzo dobrze porównać okulary Razer, z używanymi przeze mnie dotychczas Bose Frames Tempo.
Zawartość zestawu
MH: Producent zdaje się nie przejmować ekologią, gdyż wewnątrz głównego pudełka znajdziemy jeszcze dwa mniejsze. Pierwsze z nich zawiera skórzane etui, w którym znajdziemy same okulary, a także kabel ładujący sprytnie schowany w wewnętrznej przegródce. Drugi kartonik to wymienne szkła i szmatka je przykrywająca, która teoretycznie ma nam chyba też służyć do przecierania szybek. Teoretycznie dlatego, że jej rozmiary radykalnie wybiły mi z głowy zabieranie tego gdziekolwiek – jest zwyczajnie zbyt gruba i duża, no i jak dla mnie nieprzyjemna w dotyku. A skoro już o rozmiarach mowa, warto zaopatrzyć się w inne etui do przechowywania i transportu. To z zestawu jest tak duże, że nie zmieścimy go nawet do pokaźnych kieszeni bluzy czy kurtki, o spodniach nie wspominając. Sprawdzi się ewentualnie w przypadku nosicieli plecaków, ewentualnie mogą skorzystać użytkowniczki torebek.
PW: W pełni zgadzam się z oceną Mateusza. Dodam tylko, że pudełko na okulary Bose również jest bardzo duże. Nie aż tak jak to firmy Razer, ale i tak dość spore. Za to jest sztywne co sprawia, że jest ono mniej poręczne i na prawdę zajmuje więcej miejsca. Etui Razer jest stosunkowo miękkie, dzięki czemu można je upchnąć w jakiś ciasny kąt plecaka.
W tym miejscu warto wspomnieć o wyglądzie okularów Razer. Przede wszystkim, podobnie jak Bose Frames Tempo, są one plastikowe. Jednak ich konstrukcja jest znacznie lżejsza. Mają klasyczny kształt i optycznie wyglądają na delikatniejsze. Bose Tempo to model zdecydowanie sportowy. Co widać na pierwszy rzut oka. Wspominam o tym, ponieważ sportowe okulary nie będą pasowały do każdej sytuacji i każdego stroju.
Firma Razer zapewniła klientom możliwość idealnego dopasowania okularów do własnych potrzeb. Można dokonać wyboru kształtu oprawek. Bardziej okrągłe, dedykowane płci pięknej, oraz prostokątne, dedykowane mężczyznom. Wybrać rozmiar okularów – małe, średnie i duże. Przykładowo posiadany przeze mnie model dla mężczyzn w największym rozmiarze opisywany jest przez producenta jako Rectangle Design Size L. Co ciekawe, każde okulary w zestawie posiadają dwa typy szkieł – polaryzacyjne i ciemne. Domyślnie otrzymujemy okulary z założonymi szkłami polaryzacyjnymi. Aby je samodzielnie zmienić na ciemne powinniśmy:
- Trzymając w ręku otwarte okulary, od wewnętrznej strony nacisnąć palcem na szkło tuż pod górną krawędzią oprawek, wypychając je na zewnątrz.
- Z pudełka wyjąć szkło pasujące kształtem do właśnie wypchniętego z oprawek szkła.
- Róg ciemnego szkła od zewnętrznej strony okularów wsunąć w oprawkę w kącie przy noskach okularów, a następnie szkło docisnąć po przeciwnej stronie, przy zawiasie zausznika. Dopiero gdy te dwie części znajdą się w oprawcę, systematycznie docisnąć szkło dookoła okulara.
- Gdy prawidłowo osadzimy pierwsze szkło, te same czynności powtarzamy z drugim.
Zauważyłem, że osoby niewidome noszące ciemne okulary często pytają, jaki to typ szkieł, oraz czy widać zza nich oczy. Tak więc w przypadku okularów Razer, szkła są bardzo ciemne i matowe. W modelu Bose Tempo ciemne szkła są błyszczące. Dlatego nie ma szans, aby ktoś zobaczył oczy użytkownika, co w przypadku okularów Razer jest możliwe. Jednak nie widać przez nie żadnych szczegółów, a jedynie zarys samego oka, i to tylko wtedy, gdy spojrzy się pod światło i pod odpowiednim kątem. Warto jeszcze dodać, że do okularów Bose Tempo można dokupić kilka rodzajów szkieł. Nie tylko ciemnych, tak abyśmy mieli rezerwę na wypadek rozbicia oryginalnych, ale także z różnymi filtrami sprawiającymi, że szkła zabarwione są na różne kolory, takie jak niebieski, pomarańczowy, czy żółty.
Ładowanie i pierwsze uruchomienie
MH: Okulary dostajemy całkowicie rozładowane, a przynajmniej tak było w przypadku mojego egzemplarza. Musimy więc od razu je podładować co wymaga opisania, bo mamy z tym trochę zabawy. Kabel nie jest bowiem standardowym przewodem USB C, a jakimś dziwnym tworem z magnetycznymi końcówkami przykładanymi do zauszników urządzenia. Przypomina to trochę złącze MagSafe w starszych MacBookach, o mniejszej intuicyjności użycia. W Macach wtyczki nie mogliśmy przyłożyć źle, a tu jest to niemal standard. Musimy ją umieścić w specjalnych wypukłych kratkach w taki sposób, by wtyczka pokryła je w całości. Przykładając odwrotnie część kratki będzie wolna co łatwo wyczujemy pod palcem, no i w takiej sytuacji ładowanie się nie odbędzie. Na pocieszenie, druga część kabla to klasyczne USB, także podłączymy je do jednej z miliona kostek walających się po szufladach, możemy też skorzystać z portu komputera.
PW: Ja przyznam, że znając już opinię Mateusza i samemu mając w rękach kabel do ładowania, zupełnie nie zgadzałem się z jego zdaniem. Oczywiście tylko do czasu, gdy pierwszy raz sam źle podłączyłem kabel i w efekcie nie naładowałem okularów. Myślę jednak, że przy zachowaniu odrobiny uważności, takiego błędu już nie popełnię. Po prostu w prawidłowym ułożeniu kabelek wyraźnie mocniej magnetycznie przyczepia się do zauszników. Jest to jednak niestandardowe rozwiązanie, a ja takich bardzo nie lubię. O wiele bardziej podoba mi się zwykłe gniazdo USB-C, znajdujące się w okularach Bose. Aby je naładować nie potrzebuję zabierać ze sobą dodatkowego okablowania, a gdy zepsuję, lub zgubię oryginalny kabel do ładowania, to zastąpię go dowolnym innym kabelkiem z USB-C. W przypadku okularów Razer, mogę albo szukać oryginalnego kabla, albo od razu kupić nowe okulary.
Co ciekawe, w okularach Razer każdy zausznik, a co za tym idzie, każdą baterię ładujemy osobno. Poziom naładowania poszczególnych zauszników można sprawdzić w aplikacji Razer Audio. Dlatego zupełnie nie rozumiem dlaczego Razer nie umożliwia korzystania tylko z jednego zausznika. W ten sposób moglibyśmy decydując się na korzystanie z wersji mono, dwukrotnie wydłużyć czas pracy na baterii. Mam nadzieję, że kiedyś podobne rozwiązanie zostanie wprowadzone kolejną aktualizacją.
MH: Gdy już ustrojstwo podładujemy, czas je założyć i połączyć z telefonem. Po otwarciu zauszników okulary same się włączą i przejdą w tryb parowania, o czym poinformuje nas angielski lektor. Łączymy rzecz jasna tak jak każde inne urządzenie Bluetooth, czyli w ustawieniach telefonu.
PW: Po prawidłowym sparowaniu, rozłożeniu i założeniu okularów najpierw usłyszymy komunikat Power On (ang. Włączono), a następnie Bluetooth Connected (ang. Bluetooth połączony). Analogicznie, po złożeniu zauszników usłyszymy komunikat Disconnected (ang. Rozłączono), i zaraz po nim Power Off (ang. Rozłączono). Takie uruchamianie okularów jest bardzo wygodne i spektakularne. Nigdy nie włączymy, ani nie wyłączymy ich przez przypadek. Ten sposób sprawia jednak, że nie możemy na nosie mieć wyłączonych okularów. W przypadku Bose Tempo, okulary włączamy poprzez naciśnięcie i przytrzymanie fizycznego przycisku. Dzięki temu, jeśli nie korzystamy z połączenia z naszym iUrządzeniem, możemy je wyłączyć, oszczędzając baterię. Okulary Razer, jeśli je tylko założymy, zawsze będą włączone.
Konfiguracja, a więc kolejna aplikacja do pobrania
MH: Urządzenie to (przynajmniej w założeniach producenta) miało być inteligentne, więc musi mieć jakieś opcje ustawień. Wszystkie je znajdziemy w darmowej aplikacji Razer Audio.
PW: Aplikację możecie pobrać na przykład z pomocą poniższego odnośnika:
Pobierz aplikację Razer Audio z App Store
Przy pierwszym uruchomieniu aplikacji, musimy ją sparować z okularami. Wyrażamy zgodę na dostęp do Bluetooth, a po wyszukaniu okularów na ekranie stukamy w przycisk Connect. Po chwili okulary łączą się z aplikacją. Aby rozpocząć konfigurację, aktywujemy przycisk GET STARTED.
MH: Niestety, dostępność aplikacji oceniam na poziom średni. Skonfigurujemy w niej bowiem wszystko co chcemy, ale część rzeczy można było rozwiązać lepiej. Przede wszystkim zyskamy tam możliwość aktualizacji okularów, co warto zrobić niemal natychmiast, ze względu na znaczną poprawę jakości dźwięku. I w słowie „znacznie” nie ma ani grama przesady – przed aktualizacją sprzęt gra mocno przeciętnie, podczas gdy po niej zyskujemy nawet stosunkowo wyraźny bas.
PW: Tu muszę wprowadzić niewielkie sprostowanie. Po aktualizacji okulary Razer grają lepiej, gdy są sparowane z iPhone lub komputerem. Jednak po podłączeniu ich do Apple Watch audio nadal działa w pierwotnej, bardzo niskiej jakości. Więc jeśli ktoś, tak jak ja, zamierza używać okularów głównie z zegarkiem, to warto o tym pamiętać. Mam nadzieję, że któraś z kolejnych aktualizacji firmware naprawi ten problem.
Aby zaktualizować oprogramowanie, w aplikacji należy aktywować opcję FIRMWARE UPDATE AVAILABLE. Jednak wcześniej musimy naładować okulary do poziomu minimum 75%. Jeśli tego nie zrobimy, to otrzymamy informację, że puki co nie możemy ich zaktualizować. W czasie aktualizacji okulary mogą działać. Pod jej koniec same się wyłączą i włączą ponownie.
MH: Gdy już przez to przejdziemy, powinniśmy przypisać sobie czynności, wykonywane na dotykowych panelach zauszników. Mamy tu naprawdę szereg opcji, zaczynając od jednego stuknięcia, a na kilkukrotnym stuknięciu z przytrzymaniem kończąc. Niestety gesty te działają trochę jak chcą, dlatego swoją personalizację ograniczyłem do jednego i dwóch stuknięć w każdy z zauszników, czyli trochę jak w AirPods.
PW: W tym miejscu warto zauważyć, że każdy z zauszników konfigurujemy osobno. A do tego także osobno wybieramy reakcje okularów w trakcie połączenia telefonicznego i w trybie normalnej pracy. Ja początkowo skorzystałem z pojedynczego, podwójnego i potrójnego stuknięcia, a akcje dodatkowo zdublowałem, tak abym mógł osiągnąć to samo na każdym z zauszników. Jednak z uwagi na bardzo słabą rozpoznawalność poszczególnych gestów, finalnie ustawiłem takie same gesty jak Mateusz.
Koniecznie należy wspomnieć również o wygodzie wykonywania gestów. W okularach Bose, na zauszniku, w żaden sposób nie jest oznaczona powierzchnia dotykowa. Dlatego często osoby niewidome i nie tylko one, szukają miejsca na oprawkach, gdzie powinny stukać palcem. Tymczasem na zausznikach Razer znajdują się delikatne, wyczuwalne pod palcem kropeczki, w które należy stukać. Przypomina to nieco oznaczenie cyfry 5 na klawiaturach numerycznych. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, które specjalnie nie rzuca się w oczy, a jest wyraźnie wyczuwalne pod palcami.
MH: W samej aplikacji możemy jeszcze wybrać tryb dźwięku, a konkretnie jeden z trzech trybów. Nie będę ich tu jednak opisywał, gdyż moim zdaniem opcja domyślna gra po prostu najlepiej, więc nie ma sensu tego zmieniać.
PW: I to jest dobry moment, aby porównać brzmienie obu par okularów. A w tym zestawieniu głośniki Razer grają zdecydowanie gorzej. Zarówno maksymalna głośność, jak i jakość audio są wyraźnie niższe. Słuchając audio z okularów Bose mamy wrażenie, że dźwięki nas otaczają. Są przestrzenne i mamy odczucie, że znajdujemy się w ich środku. Tymczasem z głośników Razer dźwięk zawsze dobiega z przodu. Nie ma znaczenia czy to rozmowa telefoniczna, synteza mowy, czy muzyka. Bose są również bardziej dyskretne. Możemy na nich słuchać głośniej, a mimo to osoby postronne nie usłyszą tego co my. Niestety w przypadku okularów Razer, jeśli nie chcemy dzielić się słyszaną treścią z ludźmi stojącymi obok, to musimy zmniejszyć ich głośność.
MH: Ostatnią funkcją wartą wspomnienia jest przełącznik trybu gracza, redukujący opóźnienia Bluetooth, co jest przydatne przy korzystaniu z czytnika ekranu. Niestety z tymże czytnikiem przełącznik nie działa, na szczęście można przypisać go do jednego z wcześniej już wspomnianych gestów.
PW: Przełączanie między poszczególnymi trybami anonsowane jest z poziomu okularów odpowiednimi komunikatami w języku angielskim, tj. Gaming Mode (Ang. Tryb Gry) oraz Normal Mode (ang. Tryb Normalny).
Wrażenia z użytkowania
MH: Wiemy już co dostajemy i jak tego użyć, czas więc na kilka słów odnośnie prywatnych odczuć. A te są bardzo pozytywne (zarówno odczucia jak i słowa) bo korzysta się naprawdę całkiem fajnie. Zakres tonalny dźwięku jest tu dość szeroki, znalazło się nawet miejsce dla delikatnego basu, a dodatkowo wrażenie robi przestrzenność. Oglądając film czy dobrze zrealizowaną transmisję sportową nigdy nie mam pewności, skąd właściwie głosy dochodzą – z okularów czy otoczenia. Pochwalić należy również mikrofony – nigdy żaden rozmówca nie skarżył się na jakość podczas rozmów ze mną, a przeprowadziłem takowych już trochę.
PW: W pełni podzielam zadowolenie Mateusza. Jednak ponieważ ja mam porównanie do okularów Bose, a dokładnie modelu Tempo, to mnie akurat przestrzenność dźwięku w ogóle nie zachwyciła. Za to zauważyłem wyraźną różnicę w jakości mikrofonów. Tym razem na korzyść okularów Razer. Wynika to z ich konstrukcji. Mikrofony osadzone zostały od wewnętrznej, a w Bose na zewnętrznej stronie zauszników. W efekcie mikrofony Bose są bardzo czułe na podmuchy wiatru, których Razer w ogóle nie rejestruje.
MH: Nieco psuje ten obraz czas pracy na baterii, sięgający według opisu pięć godzin ciągłego odtwarzania. Nie jest to wynik tragiczny, ale mógłby być lepszy.
PW: Akurat w tym wymiarze okulary Bose, a dokładnie modele Soprano i Tenor, mają takie same osiągi. Tylko wersja Tempo może pochwalić się ośmioma godzinami ciągłej pracy na baterii. Pamiętajmy jednak, że korzystając z okularów tylko do obsługi czytnika ekranu, ich czas pracy będziemy liczyć w dniach, a nie godzinach. Przykładowo ja okulary Razer, mając je cały czas podłączone do Apple Watch, ładuję średnio raz na 5 dni. Z kolei Bose Tempo wykorzystywane w identyczny sposób ładuję średnio raz na dwa tygodnie.
Coś czego bardzo brakuje mi w okularach Razer, a na co od razu zwróciłem uwagę, to brak automatycznej informacji o poziomie naładowania baterii. Po włączeniu okularów Bose, pierwszym co słyszymy to status baterii. Jest to niezwykle wygodne. W przypadku Anzu Smart Glasses podłączonych do iPhone musimy skorzystać, albo z aplikacji Razer Audio, albo z widgetu baterii aby poznać poziom ich naładowania. Na Apple Watch wystarczy stuknąć w ikonę baterii, aby pod poziomem naładowania akumulatora zegarka odnaleźć status baterii okularów. Dopiero gdy poziom naładowania spadnie poniżej 10%, Razer zaalarmuje nas komunikatem w języku angielskim – Low Battery (ang. Niski poziom baterii).
HM: No i na koniec rzecz, która może na początku stanowić problem dla osób nie korzystających nigdy wcześniej z okularów. Przez pierwsze kilka dni cały czas odczuwałem fakt ich posiadania na twarzy, co mocno irytowało podczas chodzenia po mieście. Nie mogłem skupić się na trasie, światłach, ludziach i przeszkodach, bo dokuczała mi obecność na sobie ciała obcego. Na szczęście, po pewnym czasie uczucie to przemija całkowicie, a teraz nawet już wolę iść w okularach niż bez nich.
PW: Z kolei ja, będąc przyzwyczajonym do ciężaru okularów na nosie, większą uwagę zwracałem na stabilność ich osadzenia. Porównując do Bose Frames Tempo, to jednak bardzo lekko trzymają się one na nosie i uszach. Wynika to pewnie ze sportowego charakteru modelu Tempo, gdzie zauszniki ściśle przylegają do kości jarzmowych, dzięki czemu okulary bardziej trzymają się twarzy, niż nosa i uszu. Sprawia to, że okulary Razer, podobnie jak klasyczne okulary, regularnie poprawiam na nosie. Muszę też uważać, aby przy pochylaniu się, po prostu mi nie spadły. Z Bose Tempo spokojnie mogę wybrać się na przejażdżkę rollercoasterem bez obawy, że zgubię je przy jakimś gwałtowniejszym manewrze. Zakładam jednak, że modele Tenor i Soprano zachowują się na nosie dokładnie tak samo jak okulary Razer. Co ważne, te ostatnie posiadają jeszcze tzw. mechanizm automatycznego dopasowywania się do szerokości głowy użytkownika. Oznacza to po prostu, że zauszniki okularów Razer mogą rozchylać się bardzo szeroko, a w efekcie w ogóle nie męczy całodniowe noszenie ich na nosie. Gdy przez cały dzień noszę Bose Tempo, wieczorem czuję ulgę, gdy ściągam je z głowy. Pod tym względem okulary Razer są dla mnie wygodniejsze.
Podsumowanie
MH: Podsumowując, sprzęt zdecydowanie wart zakupu, o ile zrobimy to w jednym z popularnych sklepów z elektroniką. W oficjalnej dystrybucji firmy Razer koszt to coś ponad 1000 zł, a u innych sprzedawców nie wydamy nawet trzech stówek. Zyskamy natomiast komfort korzystania z nawigacji i połączeń telefonicznych bez konieczności wyciągania telefonu, co w trakcie marszu z laską jest rzeczą nie do przecenienia.
PW: Absolutnie zgadzam się z opinią Mateusza. Uważam, że w podobnej cenie nie znajdziemy na rynku niczego lepszego. Ponieważ jednak równolegle używam okularów od Bose, to zauważam kilka istotnych braków Anzu Smart Glasses.
Przede wszystkim okulary Razer nie posiadają żadnej możliwości regulacji głośności audio. Ja używam ich w parze z Apple Watch, więc stosunkowo łato jest mi regulować głośność z poziomu zegarka. Nie muszę wyciągać telefonu aby tego dokonać. Myślę jednak, że dla użytkowników iPhone, będzie to duży problem. W przypadku okularów Bose wystarczy przeciągnąć palcem po zauszniku, aby błyskawicznie zwiększyć, lub zmniejszyć poziom natężenia dźwięku. Po dwóch miesiącach testów Anzu Smart Glasses, tej opcji brakuje mi najbardziej.
Kolejny ogromny minus, to błąd polegający na braku możliwości zwiększenia poziomu głośności Siri na okularach Razer podłączonych do Apple Watch. Asystentkę można wywołać, ale wszystkie odpowiedzi są tak ciche, że nie można ich usłyszeć. Oczywiście z Siri można korzystać na czuja, ale bez głosowego potwierdzenia wykonania zadania. Przykładowo mogę poprosić asystentkę aby dodała coś do mojego kalendarza, ale poprawność wykonania tego zadania będę mógł zweryfikować dopiero wtedy, dy zajrzę do aplikacji Kalendarz. Podobnie po nawiązaniu za pomocą Siri połączenia telefonicznego. Do momentu odeprania przez naszego rozmówcę, nie będziemy pewni czy dzwonimy do właściwej osoby. Na szczęście ten błąd występuje tylko przy połączeniu z zegarkiem. Mam więc nadzieję, że podobnie jak jakość audio, zostanie to naprawione w przyszłości.
W okularach Anzu Smart Glasses jednak brakuje mi fizycznego przycisku. Gdy odbieram, lub rozłączam połączenie, zawsze jest jedna lub dwie sekundy niepewności, czy gest dotykowy zadziałał. Wtedy, przy odbieraniu połączenia czekam na komunikat: Call connected (ang. Rozmowa połączona). Chwilę po nim słyszę mojego rozmówcę. Sytuacja ta jest dość mocno niekomfortowa także dlatego, że okulary Razer sparowane z Apple Watch, nie przekazują dźwięku nadchodzącego połączenia. Dzwoni zegarek, a głośniki Anzu Smart Glasses pozostają głuche. Oczywiście przy sparowaniu okularów z iPhone wszystko działa prawidłowo.
Okulary Bose posiadają jeszcze jedną, bardzo fajną rzecz, której brakuje mi w Anzu Smart Glasses. Po ich włączeniu, zaraz po komunikacie o poziomie naładowania baterii, pojawia się informacja o połączaniu i nazwa urządzenia, do którego podłączyły się okulary. Dla mnie jest to o tyle istotne, że często przełączam się między zegarkiem, telefonem i komputerem. Ten prosty komunikat od razu informuje mnie, czy podłączony jestem do aktualnie interesującego mnie urządzenia.
Kolejną, tym razem już bardzo subiektywną różnicę, stanowi dla mnie konstrukcja okularów. Z uwagi na klasyczny kształt oprawek, Anzu Smart Glasses mniej zabezpieczają oczy. Oznacza to, że od czasu do czasu podmuchy wiatru podrażniają mi rogówkę, a pojedyncze, wścibskie promienie słoneczne są w stanie nieprzyjemnie porazić moje bardzo wrażliwe na takie sytuacje oczy. W przypadku Bose Tempo jest to w ogóle niemożliwe. Są one tak zabudowane, że chronią oko dosłownie z każdej strony. Nawet przy porywistym wietrze rogówka jest odpowiednio chroniona.
Reasumując, Razer Anzu Smart Glasses to bardzo fajny sprzęt, w doskonałej cenie. Jego główne problemy, na które narzekam powyżej, występują tylko przy sparowaniu z Apple Watch. Przy współpracy z iPhone zachowują się wzorowo. Z kolei różnice konstrukcyjne na jakie zwracam uwagę odnoszą się jedynie do modelu Bose Tempo. Pozostałe modele, Tenor i Soprano, oraz starsze – Alto i Rondo, nosi się tak samo jak okulary Razer.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej recenzji, część z Was zainteresuje się Anzu Smart Glasses. Dzięki nim, szczególnie przy korzystaniu z pieszej nawigacji satelitarnej, na prawdę możemy czuć się znacznie bezpieczniej na ulicy. Pozostałe kwestie, takie jak wygoda, czy dyskrecja korzystania z czytnika ekranu sprawiają, że tego typu okularów używa się wyjątkowo przyjemnie.
A jeśli już korzystacie z okularów Razer, lub modeli innych firm, podzielcie się proszę waszymi uwagami i doświadczeniem w komentarzach.