Lubicie słuchać książek? Pochłaniacie audiobooki w każdej wolnej chwili? A do tego nie przepadacie za klasycznymi e-bookami? Zawsze możecie sami stworzyć sobie audiobooka ze zwykłego pliku TXT. A czy potrzeba do tego jakiegoś specjalistycznego oprogramowania? Nie, wystarczy Wasz komputer z Mac OS X na pokładzie.
Ale, ale…
Zawsze jest jakieś ale… 😉 W naszym wypadku są to nawet trzy Ale.
Pierwsza Ala to konieczność posiadania syntezy mowy. Zakładam, że większość z Was już ją ma. Więc to mała Ala. Głosów możemy mieć kilka. Zosię, Ewę, Anię, a niektórzy także i Agatę. Mowa tu oczywiście tylko o polskiej syntezie mowy.
Druga Ala to plik w kodowaniu UTF8. Ponieważ to kodowanie jest standardowe, wszystkie pliki powinny je posiadać. Bywa jednak różnie, więc gdyby nasz plik okazał się być np. w kodowaniu Środkowoeuropejskim Windows, to musimy do sobie przekonwertować na UTF8.
Trzecia Ala wiąże się z formatem plików. Podobno audiobooki tworzyć można także z innych formatów, ale mnie zawsze i niezawodnie działa jedynie format TXT. Jeśli więc na dysku macie jakiegoś e-booka w E-Pub lub PDF, zróbcie sobie z nich TXT.
Wybieramy głos
Mamy plik TXT i co dalej? Warto sobie od razu wybrać domyślny głos i ustawić tempo czytania. W tym celu odwiedzamy Preferencje Systemowe, Dyktowanie i Mowa, a tam Syntezę Mowy. Z rozwijanej listy wybieramy jeden z pobranych głosów, na suwaczku ustalamy tempo czytania, a przyciskiem Odtwórz sprawdzamy jak będzie brzmiał nasz audiobook.
Hokus, pokus… Audiobookus…
Teraz wystarczy za pomocą Findera wejść do katalogu z naszym e-bookiem w formacie txt.
Wywołać Spotlight (Command+Spacja), wpisać terminal i nacisnąć enter.
Wpisać lub wkleić przygotowaną wcześniej komendę:
say -f nazwa_pliku_wejsciowego.txt -o nazwa_pliku_wyjsciowego.aac
Całość zakończyć naciśnięciem klawisza Return.
Po chwili, możecie to kontrolować VoiceOverem np. na gładziku, obok pliku pierwotnego pojawi się plik z rozszerzeniem aac.
Na czym to polega?
Terminal posiada bardzo wiele funkcji, z których jedną jest komenda Say. Za jej pomocą możemy zmusić naszego Maćka do czytania audiobooków.
Do dyspozycji mamy kilka parametrów. Wymieniony -f umożliwia wskazanie ścieżki do pliku wejściowego, a -o do pliku wyjściowego. Pliki wyjściowe mogą mieć także kilka formatów, m.in. aac, m4a czy Applowski aiff.
Niezależnie od wszystkiego, każdemu odważnemu, życzę miłej lektury z własnoręcznie stworzonym audiobookiem.
Mi się marzy jakaś automatyzacja, by w menu kontekstowym dla pliku, albo globalnie w usługach, pojawiła się możliwość utworzenia audiobooka, najlepiej w MP3, a zupełnie niesamowitą rzeczą byłaby taka możliwość również z EPub, albo HTML czy Markdown. Jeszcze by dzielił na rozdziały i spakował do ZIP. Fantazjuję trochę – wiem o tym. Wymagałoby to kilku zadań w Automatorze, Applescriptów jakiś i narzędzi, które przez konwersję wsadową, coś takiego mogłyby w ogóle wykonać. Teoretycznie nie jest to niemożliwe, jak sądzę.