1 kwietnia 2021 rozpoczął się w Polsce kolejny Narodowy Spis Ludności i Mieszkań. Jedną z form spełnienia tego obywatelskiego obowiązku, jest samospis internetowy. I chciałem tu napisać, że jedną z dostępnych form, ale akurat ta okazała się być wyjątkowo niedostępna.
Jednak zanim o szczegółach, zacznę od wyjaśnienia, że nie będę poniżej opisywał wszystkich napotkanych błędów dostępności cyfrowej w internetowej aplikacji do samospisu, ograniczę się jedynie do uwag, które umożliwią osobom korzystającym z programu odczytu ekranu VoiceOver, bezproblemowe, samodzielne wypełnienie formularza Narodowego Spisu Powszechnego. A i zgodnie z obietnicą zawartą w tytule tego wpisu, na koniec podzielę się garścią moich refleksji.
Zaczynamy
Na początek uwaga, że omawiany poniżej formularz najlepiej wypełniać przy włączonym trybie Szybkiej Nawigacji, lub za pomocą Gładzika. Poziom Szczegółowości Mowy powinien być ustawiony na minimum średni.
Zaczynamy od wejścia na stronę samospisu internetowego, znajdującą się pod adresem:
https://nsp2021.spis.gov.pl
W pierwszym kroku wybieramy metodę logowania. Do wyboru mamy kilka opcji, a ja zdecydowałem się na Krajowy Węzeł Identyfikacji Elektronicznej, czyli poprzez Profil Zaufany, lub bankowość elektroniczną.
Problem 1
Po zalogowaniu się Profilem Zaufanym, jesteśmy przekierowywaniu z powrotem do aplikacji samospisu, gdzie na początek wprowadzamy dane osobowe potwierdzające, że my to my.
I tu pojawia się pierwszy problem. Po wprowadzeniu nazwiska, imion i nr PESEL, podać musimy datę urodzenia. Niestety, pole edycyjne do wpisania daty jest niedostępne dla czytnika ekranu, więc musimy skorzystać z kalendarza, który uruchamiamy przyciskiem zaetykietowanym jako Append icon. Brzmi rdzennie Polsko, prawda? 😉
Po kolei wybieramy najpierw rok urodzenia, potem miesiąc i dzień. Ten ostatni z tabeli prezentującej wszystkie dni miesiąca w którym się urodziliśmy. Na koniec klikamy w przycisk Gotowe.
Problem 2
I nie, to nie koniec problemów. Jeśli na tym ekranie, i każdym następnym również, wypełnimy wszystkie wymagane pola, co VoiceOver anonsuje m.in. ilością procent wypełnienia formularza, aby przejść do następnego ekranu, musimy kliknąć przycisk zaetykietowany jako Next-sheet (ang. Kolejny arkusz).
Warto w tym miejscu zauważyć, że na wypełnienie każdego takiego ekranu / arkusza posiadamy 30 min. I te 30 minut nie oznacza, że w tym czasie musimy wypełnić cały formularz, ale że musimy zdążyć z wypełnieniem tylko jednego ekranu formularza. Po przejściu na kolejny, lub powrocie do poprzedniego ekranu, czas się resetuje i liczony jest od nowa. Ilość pozostałego czasu możecie zawsze sprawdzić skacząc na koniec strony.
Problem 3
Trzeci problem pojawia się w momencie wpisywania danych adresowych, i towarzyszy nam już do samego końca wypełniania formularza. Polega na tym, że po wpisaniu kilku liter nazwy np. naszego województwa, u dołu ekranu pojawia się lista, na której powinniśmy zaznaczyć interesującą nas pozycję. Czyli gdy ja np. wpiszę Śląsk, to na liście pojawi się województwo Śląskie i Dolnośląskie. I wyboru dokonujemy właśnie na tej liście, klikając w interesujący nas element VO+spacja. Tak samo wybieramy miasto, ulicę, nr domu, i większość innych elementów formularza.
Problem oczywiście nie polega na tym, że pojawia się ta lista, ale na tym, że program odczytu ekranu, w tym przypadku VoiceOver, nie jest na nią automatycznie przenoszony. Co więcej, aby móc w ogóle cokolwiek wybrać z tej listy, opisanej jako Pole Listy, musimy najpierw wejść z nią w interakcję. Oczywiście po wybraniu interesującej nas opcji, fokus VoiceOver nie wraca do aktualnie wybieranej pozycji, więc musimy się do niej ponownie przeklikać przez cały ekran, co ogromnie irytuje i zabiera mnóstwo czasu.
Problem 4
Niestety, występujące w formularzu pola do zaznaczenia, nie zawsze dają się zaznaczyć za pierwszym, trzecim czy piątym razem, a czasem nawet w ogóle. Ja np. pomimo obecności mojego nr domu na wyświetlanej liście, nie byłem w stanie go zaznaczyć. Ostatecznie oznaczyłem, że nie ma go na liście i nr wpisałem z palca. Podobny problem miałem przy zaznaczaniu pól wyboru określających rodzaj posiadanych schorzeń. Tam musiałem po kilkanaście razy klepać w spację, aby odpowiednie pola zostały zaznaczone.
Zgoła odmiennym problemem, ale należącym do tej samej kategorii, jest niemożność odznaczenia jakiegoś, np. przypadkowo zaznaczonego elementu. Na szczęście w tej sytuacji możemy jeszcze kliknąć przycisk anonsowany przez VoiceOver jako previous-sheet (ang. poprzedni arkusz), i na chwilę powrócić do wcześniejszego ekranu. Gdy ponownie przejdziemy dalej, wcześniejsze zaznaczenia zostaną usunięte. Niestety, inne wprowadzone przez nas informacje również. 🙁
Problem 5
To jest sprawa oczywista, że twórcy każdego formularza doskonale wiedzą do czego on służy, i co należy wpisać w każde pole. Niestety, osoba która pierwszy raz zabiera się do wypełnienia takiego kwestionariusza ma spory problem, szczególnie w sytuacji gdy np. przycisk odpowiadający za dodanie kolejnej osoby do spisu zaetykietowany jest jako edit person. Pomijam już kwestię nazewnictwa w innym języku, ale ja spędziłem kilka dobrych minut na szukaniu aktywnego elementu, który umożliwiłby mi dodanie kolejnego członka gospodarstwa domowego.
Problem 6
Jak się okazało, wspomniane wcześniej pola edycyjne i pojawiające się listy, nie wszędzie działają tak samo. W większości formularza wystarczyło wejść w interakcję z takim polem, wpisać tekst i przejść do listy wyświetlanych propozycji. Tymczasem na ekranie podawania rozszerzonych danych personalnych, a dokładnie informacji dotyczących zawodu oraz branży w jakiej ten zawód wykonujemy, wspomniane pola edycyjne działają w odmienny sposób.
Aby użytkownik VoiceOver w ogóle mógł z nich skorzystać, w tym wypadku musi na nie przejść za pomocą klawisza tabulatora, i tekst wpisać bez wchodzenia z nimi w interakcję. Przy klasycznym wejściu w interakcję, pole edycyjne staje się niewidoczne / niedostępne dla VoiceOver.
Podsumowanie i garść refleksji
Podsumowując, wykonanie samospisu internetowego przez osobę niewidomą, korzystającą z Macbooka jest możliwe, i niezbyt skomplikowane. Niestety, użytkownicy programów odczytu ekranu, które nie bazują na nawigacji obiektowej, czyli zdecydowana większość (szacuję na jakieś 95% os. niewidomych), albo w ogóle nie będą w stanie wypełnić tego formularza, albo dysponować muszą znacznie większą niż przeciętna wiedzą i doświadczeniem.
Mnie wypełnienie tego formularza, z uwzględnieniem danych dodatkowej osoby, formularza konkursowego, oraz tworzeniem notatek do tego artykułu, zajęło równo dwie godziny. Pewnie bez notatek skończyłbym w 90 min. Oczywiście gdybym wypełniał ten formularz ponownie, to zajęłoby mi to pewnie ze 30 min. Ale Ile wypełnienie tak prostego kwestionariusza zajmuje osobie nie mającej problemów ze wzrokiem i korzystającej z myszki? 15 min? Z czego pewnie przez 5 min. szuka dowodu osobistego, żeby przepisać nr PESEL. 😉
Obecna sytuacja przypomina mi raport Komisji ds. Badania Wypadków Lotniczych. Po katastrofie lotniczej, eksperci stwierdzają na czym polega błąd lub błędy, które doprowadziły do katastrofy. Tymczasem ja, jako ekspert od dostępności cyfrowej nie chcę pracować w Komisji ds. Badania Katastrof Cyfrowych, ale chciałbym pracować nad zapewnianiem dostępności dopiero tworzonych produktów.
W GUS są osoby w 100% świadome wymogów, oczekiwań i prawnych obowiązków jakie ciążą na jednostce publicznej szczebla centralnego. Jestem tego absolutnie pewien, bo sam ich z tego szkoliłem. Z dostępnością cyfrową jednak nie jest tak łatwo, jak np. z dostępnością treści, której brak często widoczny jest już na pierwszy rzut oka. Nie ma pytań w Polskim Języku Migowym? Nie ma sprawy, dodajemy. Nie ma PJM wśród języków do wyboru? OK, dodajemy. Żeby zobaczyć błędy w dostępności cyfrowej, nie wystarczy spojrzeć. Dlatego właśnie eksperci od dostępności cyfrowej powinni być częścią każdego zespołu tworzącego aplikację, w tym i takie do samospisu internetowego. To oni pomogą zaplanować, zaprojektować i wybrać optymalne, najbardziej dostępne elementy, stanowiące część interfejsu użytkownika, na bieżąco sprawdzą czy planowane rozwiązania nie kłócą się z obowiązującym prawem, oraz czy będą one prawidłowo współpracować z popularnymi technologiami asystującymi.
Osobiście uważam, że aktualnie przesyłane masowo do GUS opinie na temat braku dostępności tej aplikacji niczego nie zmienią. Projekt i jego finansowanie zostały zamknięte, i ewentualne zmiany uwzględnione zostaną dopiero w kolejnym badaniu, tj. za następne 10 lat. Mam nadzieję, że do tego czasu nie tylko GUS, ale wszyscy zamawiający jakiekolwiek produkty cyfrowe nauczą się, że nie wystarczy od wykonawcy wymagać zapewnienia, że dany produkt jest dostępny cyfrowo, ale że zapewnieniom tym towarzyszyć powinien audyt niezależnej firmy, najlepiej uzupełniony o ewaluację dostępności cyfrowej na przestrzeni realizacji całego projektu. Czego sobie i Wam z całego serca życzę.
Jesteś Piotrze optymistą – ja nie wierzę, że przy kolejnym spisie za 10 lat aplikacja będzie dostępna. Tak właśnie wygląda program Dostępność+ – tyle się mówi a nic z tego nie wynika GUS miał wystarczająco czasu, żeby przygotować dostępną aplikację i ją przetestować. Decydenci i twórcy aplikacji doskonale wiedzieli, że ustawa o dostępności cyfrowej nakłada na nich określone obowiązki ale postanowili to zignorować, bo żadnych sankcji nie poniosą. Znam tekst tej ustawy i mogę ją podsumować jednym słowem – bubel legislacyjny, który w najmniejszym stopniu dostępności cyfrowej nie poprawi. Jesteśmy obywatelami drugiej kategorii i decydenci, którzy są zazwyczaj ludźmi zdrowymi nasze problemy mają w 4 literach. Ja mam taki apel do niewidomych – po prostu zignorujmy spis tak jak państwo ignoruje nas i niech kierują wnioski o ukaranie. Zachęcam do złożenia skargi do Rzecznika Praw obywatelskich i nagłośnienie sprawy w mediach. Ja od kilku lat powtarzam, że szkolenia z dostępności nie mają sensu, bo ludzie owszem wysłuchają tego ale i tak będą robić swoje. Potraktują takie szkolenie jako przerywnik od pracy lecz nie wdrożą tego co tam usłyszą. A dlaczego? Bo problem ich nie dotyczy, to wymaga więcej pracy a poza tym przełożeni nie wymagają stosowania zasad dostępności w pracy. No więc po co dodawać sobie roboty? Piotrze pracowałem kilka lat w urzędzie jako urzędnik i nikt nie zrobi więcej ponad to co musi. A nawet jakbyś chciał zrobić coś więcej to się to nie opłaca – dostaniesz po głowie od przełożonego. Na żadną pochwałę nie licz – dostaniesz upomnienie, że wymyślasz coś co jest niepotrzebne i komuś dokładasz robotę. Ludziom się zwyczajnie pomyśleć póki problem nie zacznie ich osobiście dotyczyć. Możesz gadać na szkoleniach, zdzierać sobie gardło a efekt będzie żaden. Jedyne co można zrobićna rzecz poprawy dostępności to praca organiczna i praca u podstaw. Należy lobbować na rzecz zmiany programów nauczania począwszy od szkoły ponadpodstawowej, by szeroko rozumiana dostępność była tam wdrożona i powszechnie obowiązująca. Jeśli np. uczymy pisania aplikacji to tak, żeby ona była dostępna dla technologii asystujących – ma to być coś tak oczywistego jak 2+2=4. Jeżeli uczymy projektowania jakichś urządzeń to mając na uwadze również użytkowników z dysfunkcjami a nie tylko zdrowych. Uczeń czy student od samego początku edukacji ma mieć wpajaną dostępność we wszystkim co robi. Wówczas może za 20 lat zaczniemy być traktowani jak pozostali obywatele. Starego człowieka dostępności nie nauczysz, bo on się tego nie chce uczyć uważając, że jest mu to do niczego niepotrzebne. Zrobisz komuś audyt dostępności strony, przebudujesz ją, przez jakiś czas będzie dostępna a potem sytuacja wróci do normy. Ludziom nawet się nie chce wstawiać dostępnych dokumentów.
Hej!
Może i jestem optymistą, ale mam ku temu solidne podstawy. 10 lat temu nikt się dostępnością nie przejmował, a dziś jest zgoła na odwrót. Pomimo tego co piszesz. I akurat program Dostępność+ nie ma z tym nic wspólnego.
Zgodzę się z tobą co do daremności ustawy, ale nie co do osób decyzyjnych w GUS. Myślę, że po prostu zostali wprowadzeni w błąd przez dostawcę systemu. Obserwuję to regularnie. Ktoś zamawia dostępny serwis, wykonawca zapewnia że jest wszystko OK, a potem to zamawiający się tłumaczy, choć cały czas działał w dobrej wierze.
Nie zgadzam się z tobą również co do szkoleń z dostępności. To dopiero na takich szkoleniach ludzie zaczynają rozumieć, że dostępność to nie tylko paragrafy, ale że to jest komuś potrzebne. Też nie masz racji pisząc, że urzędnicy mają dostępność w nosie. Oni nie płacą za zapewnienie dostępności z własnej kieszeni, więc gdy tylko mają świadomość, że to jest komuś potrzebne, to chętnie za to płacą z publicznych pieniędzy.
Myślę że jeśli pracowałeś w urzędzie, to że było to rzeczywiście kiepskie miejsce, i że było to dość dawno. I nie na tyle, że zmieniła się mentalność, ale na tyle że nie zauważyłeś zmiany przepisów. Dziś w każdej publicznej jednostce musi być koordynator dostępności, co już zmienia świadomość urzędników.
Oczywiście idealnie byłoby mówić o dostępności wszędzie, ale na to trzeba czasu. Takich kwestii, które powinny być przybliżane dzieciom od przedszkola jest znacznie więcej – tolerancja, ekologia itd. Niestety, nawet jak pomyślimy o nich wszystkich, to na opowiedzenie o każdej z nich wypadnie pewnie jedno przedpołudnie.
Dlatego osobiście uważam, że takie ostentacyjne zachowania do jakich nawołujesz, do niczego nie prowadzą. Sprawią tylko, że znowu o niepełnosprawnych ktoś pomyśli jak o grupie roszczeniowych oszołomów. Wg mnie, a widzę to na każdym kroku, od banków internetowych, przez eCommerce, aż po usługi publiczne, dostępność poprawia się z roku na rok. Nasze prawodawstwo zmienia się pod wpływem przepisów UE. Tak powstała ustawa o dostępności cyfrowej stron internetowych i aplikacji mobilnych jednostek publicznych. Tak samo powstanie kolejna ustawa o zapewnieniu dostępności komercyjnych produktów i usług. Dlatego doskonale rozumiejąc twoje rozgoryczenie, a nawet mimo tak spektakularnego potknięcia GUS, mimo wszystko się z tobą nie zgodzę.
Miki tak na dobrą sprawę to nie wiem czego ty się czepiasz. Jeżeli ktoś ma problem z wypisaniem tego formularza to przecież istnieją również inne metody samospisu. Jeżeli nie wypełnisz tego formularza na stronie internetowej to wtedy będzie do ciebie w maju dzwonił rachmistrz, a jeżeli to nie pomoże, to wtedy on przyjedzie do ciebie osobiście ciebie spisać. Także takie protesty nic ci nie dzadzą. No chyba tylko tyle, że zapłacisz karę albo gorzej. Poza tym Piotr ma tutaj racje jeżeli my jako niewidomi będziemy takie rzeczy wyprawiać typu niespisywanie się albo jakieś inne rzeczy, o których mówisz to wszystkie instytucje sie do nas zrażą i już na nikogo nie będziemy mogli liczyć. W ich oczach będziemy wariatami, którzy niewiadomo czego chcą. Nie mówię tutaj żeby nic nie robić ale jeżeli będziemy się zachowywać w taki sposób to osiągniemy przeciwny efekt. Moim zdaniem nie umniejszaj pracy Piotra, ponieważ jakoś ludzi trzeba uczyć tej dostępności, a jak jej uczyć jeżeli nie szkoląc ludzi z tej dostępności? Myślę, że już wiele rzeczy zmieniło sie na plus. Oczywiście jeszcze wiele rzeczy jest do zrobienia ale to nie stanie się od tak jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Trzeba od czegoś zacząć. Ja na ten przykład widzę, że u mnie wmieście zmienia się wiele rzeczy na plus. Owszem trzeba o nie walczyć ale na pewno nie w taki sposób, że będę tylko siedziała i narzekała na wszystkie instytucje w mediach. Wszystko trzeba robić z rozwagą. Niestety taka jest prawda czy tego chcemy czy nie.
Dzięki Ci Piotrze za ten artykuł. Jest bardzo pomocny. Byłam ciekawa jak to wygląda dla nas. Na szczęście ja nie będę go musiała wypisywać. Zrobi to za mnie inna osoba, która ze mną mieszka.
Pozdrawiam i życzę owocnej pracy 🙂
Dzięki za opisanie procedury wypełniania ankiety G>U>S. To na prawdę pomaga, gdy człowiek sam się za to zabiera. Pozdrawiam Radek.